W poprzednim poście, poświęconym najczęściej powtarzanym przez klientów nieprawdziwym twierdzeniom dotyczącym postępowania w sprawie o rozwód, nie wyczerpałam tematu. Praktyka każdego dnia dostarcza mi nowej porcji błędnych przekonań ludzi dotyczących procesu rozwodowego, które wyjaśniam w oparciu o przepisy, zaprzeczając informacjom zaczerpniętym od znajomych, z poradników dla pań i seriali (często amerykańskich). Poniżej przedstawiam kolejne „mity rozwodowe”.
„Najpierw chciałabym się rozwieść, a potem to jeszcze alimenty i podział majątku.”
W sprawie o rozwód można rozwiązać wszystkie te zagadnienia. Istotą postępowania rozwodowego jest jego kompleksowość – ma unormować na nowo wszystkie kwestie dotyczące rodziny. Jeśli więc rozwodzący się małżonkowie mają wspólne małoletnie dzieci to sąd rozstrzyga o władzy rodzicielskiej nad wspólnym małoletnim dzieckiem obojga małżonków i kontaktach rodziców z dzieckiem oraz orzeka, w jakiej wysokości każdy z małżonków jest obowiązany do ponoszenia kosztów utrzymania i wychowania dziecka (art. 58 § 1 k.r.o.), a jeżeli małżonkowie zajmują wspólne mieszkanie, sąd w wyroku rozwodowym orzeka także o sposobie korzystania z tego mieszkania przez czas wspólnego w nim zamieszkiwania rozwiedzionych małżonków (art. 58 § 2 k.r.o.).
Ponadto w wyroku rozwodowym może zostać dokonany podział majątku wspólnego (art. 58 § 3 k.r.o.) jeśli nie spowoduje to zwłoki w postepowaniu – co w praktyce oznacza, że sądy dokonują podziału majątku wspólnego przy zgodnych stanowiskach obu stron co do sposobu podziału. Przy braku uzgodnienia przez małżonków tej kwestii, pozostaje ona do rozstrzygnięcia przed sądem rejonowym po uprawomocnieniu się wyroku rozwodowego.
„Nie dam rady się rozwieść, nie wiem nawet gdzie jest mój mąż.”
Chociaż rzeczywiście procedura cywilna obliguje stronę inicjującą postępowanie do wskazania danych przeciwnika procesowego – imienia, nazwiska, adresu zamieszkania to przewiduje też rozwiązania na wypadek gdyby powód nie mógł adresu zamieszkania pozwanego uzyskać. Sąd ustanowi kuratora dla osoby nieznanej z miejsca pobytu, jeśli strona uprawdopodobni, że miejsce pobytu rzeczywiście nie jest znane.
Takie uprawdopodobnienie nie wymaga żadnej szczególnej formy, ale nie może polegać jedynie na wskazaniu, że nie wiemy gdzie ktoś mieszka. W kwestii tej wypowiedział się również Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 30 czerwca 1997 r., sygn. akt: II CKU 71/97, stanowiąc, iż „Nie można uznawać za uprawdopodobnienie samego twierdzenia strony, że nie zna aktualnego miejsca zamieszkania (pobytu) strony przeciwnej. Przesłanki ustanowienia kuratora mogą być dowodzone przy pomocy takich dokumentów jak: pisemne informacje biur adresowych lub organów ewidencji ludności”. Poza dokumentami można przesłuchać świadków na okoliczność, że nawet najbliżsi nie wiedzą o miejscu pobytu pozwanego.
„Sprawy rozwodowe trwają latami.”
Nie zawsze. Oczywiście decyduje tu stanowisko stron – jeśli jest zgodne może wystarczyć jedna rozprawa lub dwie. Jeśli natomiast postępowanie dowodowe inicjowane przez strony jest bardzo rozbudowane (wielu świadków, opinia psychologiczna, zobowiązywanie różnych podmiotów do złożenia dokumentów) trzeba liczyć się z tym, że musi to zając odpowiednio więcej czasu. Z mojej praktyki w Sądzie Okręgowym w Lublinie oczekiwanie na pierwszy termin rozprawy trwa ok. 5 miesięcy, co oznacza, że przy zgodnym stanowisku stron lub nierozbudowanym postępowaniu dowodowym można się rozwieść po pięciu miesiącach od złożenia pozwu.
Kolejne rozprawy, gdy na pierwszej nie dojdzie do zamknięcia przewodu, w Lublinie wyznaczane są co ok. 4 – 6 miesięcy. Jeśli zatem zgłoszeni zostaną świadkowie, których sąd nie da rady przesłuchać na jednej rozprawie, lub będą zgłaszani w toku postępowania, a nie na początku, możliwa jest sytuacja gdy sprawa rozwodowa będzie trwała dwa lata (to 3 – 4 terminy rozpraw). Są też sprawy, które z przyczyn formalnych trwają bardzo długo (np. konieczność ustanowienia kuratora).